Sail Camp Sztuka - Micro Blog - Część 7 - Dzień z życia obozowicza
Napięta jak struna lina trzeszczała. Zastanawiałem się kto pierwszy pęknie - my czy lina? Pan Krzysiek za zakończenie zajęć o szantach udowadniał nam wyższość synchronicznego ciągnięcia liny nad chaotycznym na tzw. "pałę". Rzeczywiście, gromkie "heeeeej raz" naszego nominowanego szantymena zagrzewało nas do walki z drużyną przeciwną, która ciągnęła linę w swoją stronę przy okrzykach ich szantymena. Po minucie, może dwóch żadna z drużyn nie była w stanie przeciągnąć liny na swoją połowę, natomiast ja czułem jak moje dłonie stają w płomieniach! -"STOOOOOOP" - krzyknął Pan Krzysiek Ufff, wszyscy rozcieraliśmy ręce piekące od szorstkiej liny. -"I co kochani, potrzebny jest szantyment i synchro?" -zapytał nasz skiper -"Noooo tak!" -"Teraz było łatwiej" -"Teraz był remis a u nich w sumie było więcej dziewczyn" Wszyscy na raz zaczęli odpowiadać na pytanie. -"Opłuczcie sobie dłonie w zimnej wodzie, to przestaną piec...