Sail Camp Sztuka - Micro Blog - Część 5 - Dzień z życia obozowicza
-"Panie Krzyśku mogę się schłodzić?" - krzyknąłem
-"Możesz"-odpowiedział nasz skiper. Przed chwilą zanurzył swoją nieodłączną czerwoną chustkę w wodzie i teraz wiązał ją na karku a krople wody obficie skrapiały mu twarz i brodę. Tę czerwoną chustkę nosił aby, jak sam mówił, bilans owłosienia na paszczy i głowie był wyrównany. Chodź jak wiedzieliśmy nie była to równa walka. Brody miał zdecydowanie więcej niż włosów.
Sięgnąłem do rufowej bakisty i wyciągnąłem nasze podręczne wiadro z dowiązanym do uchwytu kawałkiem liny. Rzuciłem zaraz za rufą i wiadro z wolna wypełniło się wodą. Wybieranie pełnego wiadra już nie było takie łatwe ale dałem radę. Uginając się pod jego ciężarem uniosłem wiadro nad głowę iiiiiii
.... chlusnąłem całą zawartością na głowę!
-"Brrrrrrr, ale faaaajnie, jak przyjemnie"
Rzeczywiście w popołudniowym upale wiadro chłodnej wody z jeziora wylany na łepetynę robiło robotę! Już za chwilą większość osób na jachtach poszło w moje ślady i wokół nas dało się słyszeć parskanie i prychanie wymieszane z radosnymi okrzykami i popiskiwaniami dziewczyn.
-"Dobra panowie, czas się zawijać. To co Sztynort, jak było ustalone?"-zapytał Pan Piotrek
-"No tak, mamy tam rezerwację na kei. Poza tym muszę iść na zupkę do Córki Rybaka no i pamiętajcie, że wieczorem zabieram chętnych na wycieczkę z latarkami do Mauzoleum von Lehndorffów"- odpowiedział Pan Krzysiek.
-"Aaa tak, tak, twój popisowy numer i straszna opowieść o czerwonych oczach. Znowu mi będą dziewczyny przeżywać przez dwa dni!"-zaśmiał się Pan Paweł
-"No, jakieś przeżycia muszą przywieźć do domu"-wyszczerzył się Pan Krzysiek.
-"Dobra to spadajcie i widzimy się w Sztynorcie. Załoga, dość chlapania, Piotrek, Krzysiek uciekajcie do siebie. Uwaga załogi wracajcie do siebie, przygotować się do rozdzielenia!" -komenderował nasz Skiper.
Kilka minut później, trzy Antilki rozłączyły się, uruchomiły silniki i nie śpiesząc się skierowały się do kanału Sztynorckiego, mijając z prawej strony niesławne Głazy Sztynorckie.
-"Przejazd przez kanał to tylko kilka minut, a z jego lewej strony jest fantastyczne kąpielisko z dnem wyściełanym suchą trzciną. Jutro, jak będzie upał to będziemy się tam kąpać"-opowiadał nam Pan Krzysiek
Kanał Sztynorcki nie zaskoczył mnie wyjątkowymi widokami, no może poza wędkarzem, który łowił ryby na prawym brzegu i dość niefortunnie zarzucił wędkę tak, że spławik tkwił na środku szlaku żeglownego!
-"Co za typ"-pomyślałem w duchu
Pan szybko zwinął wędkę i zarzucił ponownie już daleko od nas, a my wpłynęliśmy na jezioro Sztynorckie.
I tutaj dopiero opadła mi szczena!
Komentarze
Prześlij komentarz